Standardy w ASO?
: 08.02.2019, 21:41
Cześć,
Mam do Was prośbę o podzielenie się opinią na temat standardów (ich braku?) w ASO VW.
Ostatnio zaliczyłem pierwszą wizytę przy okazji wezwania na akcję serwisową - mocowanie zagłówka w tylnej kanapie, nic nie trzeba było robić - przy okazji zgłosiłem dwie pierdoły, ale nie o tym post.
Poprzednie auto to był Ford, którego byłem szczęśliwym(!) użytkownikiem przez 5 lat. Każda jedna wizyta w ASO to wizyta na recepcji, wysłuchanie i spisanie "zeznań" przez pracownika, przejście listy kontrolnej w mojej obecności przy aucie (sprawdzenie: płyny, klocki/tarcze, stan karoserii, gaśnica, wycieraczki itp itd), zostawiałem auto, w ciągu dnia telefon i wytłumaczone co i jak, przyjeżdżałem, auto oddawali zawsze umyte na zewnątrz/w środku, do auta byłem odprowadzany przez pracownika, "dziękuję", uścisk dłoni i papa.
ASO VW w którym byłem (Wwa, położone najbliżej mnie): wchodzę obcy samotny i czekam aż panowie z recepcji serwisu skończą oglądać coś na telefonie i się śmiać, po paru minutach jestem zapraszany do biurka, wysłuchanie co i jak i...proszę zostawić kluczyki... Tyle. No to pojechałem licząc, przyzwyczajony do standardów Forda, że auto odbiorę chociaż umyte. Gdzie tam. W ciągu dnia SMS: Zapraszamy po odbiór auta. Przyjeżdżam, gość nawija mi makaron na uszy nie mając bladego pojęcia co w aucie było robione sam sobie zaprzeczając w kolejnych zdaniach, idzie po auto (ja czekam przy biurku), podjeżdża pod drzwi, masz pan kluczyki i idź do auta. Nie muszę zaznaczać, że auto jak uwalone oddałem tak uwalone odebrałem. Poza tym otwieram następnego dnia bagażnik, a na środku walają się zaślepki, których nie zamontowali w oparciu tylnej kanapy po sprawdzeniu czy akcja serwisowa jest potrzebna. Dwie pierdoły wspomniane na początku nie zrobione bo nie zdiagnozowane.
PYTANIE DO WAS: Czy zmieniając ASO mogę liczyć na coś więcej? Czy w VW to tak właśnie wygląda i mam się przyzwyczaić?
Mam do Was prośbę o podzielenie się opinią na temat standardów (ich braku?) w ASO VW.
Ostatnio zaliczyłem pierwszą wizytę przy okazji wezwania na akcję serwisową - mocowanie zagłówka w tylnej kanapie, nic nie trzeba było robić - przy okazji zgłosiłem dwie pierdoły, ale nie o tym post.
Poprzednie auto to był Ford, którego byłem szczęśliwym(!) użytkownikiem przez 5 lat. Każda jedna wizyta w ASO to wizyta na recepcji, wysłuchanie i spisanie "zeznań" przez pracownika, przejście listy kontrolnej w mojej obecności przy aucie (sprawdzenie: płyny, klocki/tarcze, stan karoserii, gaśnica, wycieraczki itp itd), zostawiałem auto, w ciągu dnia telefon i wytłumaczone co i jak, przyjeżdżałem, auto oddawali zawsze umyte na zewnątrz/w środku, do auta byłem odprowadzany przez pracownika, "dziękuję", uścisk dłoni i papa.
ASO VW w którym byłem (Wwa, położone najbliżej mnie): wchodzę obcy samotny i czekam aż panowie z recepcji serwisu skończą oglądać coś na telefonie i się śmiać, po paru minutach jestem zapraszany do biurka, wysłuchanie co i jak i...proszę zostawić kluczyki... Tyle. No to pojechałem licząc, przyzwyczajony do standardów Forda, że auto odbiorę chociaż umyte. Gdzie tam. W ciągu dnia SMS: Zapraszamy po odbiór auta. Przyjeżdżam, gość nawija mi makaron na uszy nie mając bladego pojęcia co w aucie było robione sam sobie zaprzeczając w kolejnych zdaniach, idzie po auto (ja czekam przy biurku), podjeżdża pod drzwi, masz pan kluczyki i idź do auta. Nie muszę zaznaczać, że auto jak uwalone oddałem tak uwalone odebrałem. Poza tym otwieram następnego dnia bagażnik, a na środku walają się zaślepki, których nie zamontowali w oparciu tylnej kanapy po sprawdzeniu czy akcja serwisowa jest potrzebna. Dwie pierdoły wspomniane na początku nie zrobione bo nie zdiagnozowane.
PYTANIE DO WAS: Czy zmieniając ASO mogę liczyć na coś więcej? Czy w VW to tak właśnie wygląda i mam się przyzwyczaić?